Po dwóch ligowych porażkach z rzędu gracze ChKS Chełm wreszcie się “odkuli”. Biało-zieloni w domowym starciu pokonali zespół CUK Aniołów Toruń 3:2.

Zawodnicy z Chełma do rywalizacji z ekipą z Torunia przystąpili bez dwóch kluczowych zawodników, czyli środkowych – Mariusza Marcyniaka oraz Łukasza Swodczyka, którzy leczyli urazy. Na parkiecie zastąpili ich Szymon Rakowski oraz Jakub Ziobrowski, nominalny atakujący.

To właśnie ten ostatni rozpoczął pierwszego seta od skutecznego ataku, jednak po chwili musiał opuścić plac gry. Okazało się, że “Buben” doznał urazu, który uniemożliwił mu dalszy występ w ligowym starciu. Na jego miejsce wprowadzony został Paweł Rusin. Początek partii był dość wyrównany. Do stanu 5:5 zespoły szły “punkt za punkt”, jednak później przewagę zyskali gracze Aniołów. Solidnie prezentował się Łukasz Kalinowski, a po dobrym wejściu na zagrywkę Łukasza Sternika zrobiło się 11:6 dla przyjezdnych. Widząc przewagę gości zawodnicy ChKS próbowali ryzykować na zagrywce, ale zdało się to na nic. Torunianie odpierali ataki, a w końcówce zaczęli stabilizować swoją przewagę punktową. Sławomir Stolc ustalił wynik na 24:20 dając gościom piłką setową. Ostatecznie partia zakończyła się zwycięstwem Aniołów 25:22 po błędzie Rakowskiego na zagrywce.

W drugim secie początek to również zacięta gra “punkt za punkt”. W dalszej części, podobnie jak w pierwszej odsłonie, przewagę zyskiwać zaczęli zawodnicy z Torunia – 11:8. Chełmianie doskakiwali i niwelowali różnicę punktową najpierw do jednego oczka za sprawą Tomasza Piotrowskiego, a następnie wyrównując stan gry, także za sprawą przyjmującego ChKS. Do końca seta trwała ciekawa wymiana, ale finalnie, pomimo piłki setowej dla chełmian, to goście ponownie rozstrzygnęli partię na swoją korzyść. Najpierw błąd w ataku popełnił Łukasz Łapszyński, a następnie seta “zamknął” Kalinowski. CUK Anioły Toruń zwyciężyły 28:26.

Kibice zgromadzeni na trybunach Miejskiej Hali Sportowej obawiali się powtórki z rozrywki i kolejnej porażki do zera, jednak nie tym razem. Chełmianie wzięli sprawy w swoje ręce i w trzecim secie “wrócili do żywych”. Skuteczny był Jędrzej Goss, który wyprowadził lidera na prowadzenie 4:1. Chwilę później było już z kolei 13:5 dla gospodarzy, dzięki kapitalnej pracy Łapszyńskiego w polu serwisowym. ChKS szedł “jak burza” i dosłownie demolował rywali. Ostatecznie podrażnieni gospodarze wygrali seta w stosunku 25:11.

Czwartego seta ChKS również rozpoczął od prowadzenia – najpierw 11:8, a następnie, po perfekcyjnych atakach Jędrzeja Gossa, 15:11. Chełmianie “szli po swoje”, a goście nie imponowali na przyjęciu, co nie dawało im możliwości nawiązania walki z rywalem. Torunianie wyraźnie słabli, a ChKS się “nakręcał”. Partia zakończyła się zwycięstwem gospodarzy 25:19 i wszystko miało rozstrzygnąć się w tie-breaku.

Ostatnia część gry to najpierw walka “punkt za punkt” – 3:3, 6:6. Rywalizacja była zacięta, a w ekipie ChKS dobrze prezentowali się Piotrowski oraz tradycyjnie – Goss. W końcówce do remisu 13:13 doprowadzili goście, jednak kolejne dwie akcje skutecznie sfinalizowali podopieczni Krzysztofa Andrzejewskiego. Partię i cały mecz zamknął blokiem Jay Blankenau. Tie-break zakończył się zwycięstwem ChKS 15:13.

MVP: Jay Blankenau

ChKS Chełm – CUK Anioły Toruń 3:2 (22:25, 26:28, 25:11, 25:19, 15:13)

ChKS: Blankenau (8), Łapszyński (16), Ziobrowski (1), Goss (21), T. Piotrowski (15), Rakowski (10), Fijałek (libero) oraz Rusin (8).

CUK Anioły: Sternik (7), Kalinowski (13), Mesa Sandoval (4), M. Piotrowski (11), Stolc (18), Borris (11), Podborączyński (libero) oraz Brzóstowicz, Walawender (2), Grzona (1) i Skadorwa (2).