Wygrana z BKS Visłą Proline Bydgoszcz to dziewiętnaste zwycięstwo ChKS Chełm w trwających rozgrywkach PLS 1. Ligi. Trener Krzysztof Andrzejewski przyznaje jednak, że zarówno on, jak i jego zawodnicy nie przywiązują wagi do liczb.

– Jestem oczywiście zadowolony ze zwycięstwa, bo trudno nie być. Nie liczymy ich jednak specjalnie, ponieważ do każdego meczu przygotowujemy się podobnie. Najpierw dobry trening, przygotowanie taktyczno-sportowe, a finałem każdego tygodnia jest mecz. Nie chodzi nam o śrubowanie rekordów, lecz o, krok po kroku, dążenie do celu – mówi szkoleniowiec ChKS Chełm.

– Mecz, sam w sobie, mógł się podobać kibicom. Twarda, męska siatkówka z dużą ilością mocnych zagrywek, ciosów w ataku, spektakularnych bloków – ocenia Krzysztof Andrzejewski, który dodaje, że dla fanów z pewnością było to spotkanie “dobre dla oka”.

Opiekun ChKS przyznaje, że w jego zespole widać było “głód grania”. – Ostatni mecz rozegraliśmy dziesięć dni temu – przypomina trener. – Drużyna z Bydgoszczy to zawsze groźny rywal, a trener Masny zawsze bardzo przyzwoicie przygotowuje swoich zawodników do sezonu. W tym przypadku nie było inaczej – dodaje Krzysztof Andrzejewski.

– Nasz rywal to ofensywny zespół, mocno zagrywający, mocno atakujący i w tym upatrujący głównie swoich szans. I przeciwnicy te szanse mieli, bo poza pierwszym setem, w drugiej i trzeciej partii to my goniliśmy wynik i naprawdę musieliśmy się mocno napracować, żeby te trzy punkty zostały w Chełmie – podsumowuje szkoleniowiec. – To już jednak historia, ponieważ teraz skupiamy się na kolejnym spotkaniu. W środę zagramy z MCKiS Jaworzno w ramach rozgrywek Pucharu Polski – kończy Krzysztof Andrzejewski.