Co to był za mecz! Pięć setów, w tym jeden... przegrany do ośmiu punktów. Ekipa InPost ChKS Chełm pomimo tego sięgnęła jednak po zwycięstwo w starciu z Cuprum Sitlonem Gorzów.
Set nr 1
Mecz nie zaczął się dla chełmskiej drużyny dobrze. Gracze z Gorzowa wyszli na wysokie prowadzenie, a w ekipie InPost ChKS Chełm widać było dużą nerwowość. Sporo błędów, które bezlitośnie wykorzystywali goście. Po asie serwisowym Patryka Niemca tablica wskazywała już 5:0. Dopiero w kolejnej akcji niemoc gospodarzy przerwał Paweł Rusin. Niestety, błędy po stronie miejscowych wciąż się mnożyły, a rywale grali koncertowo. Kapitalnie prezentował się Chizoba Neves Atu, który zdobywał punkty zarówno w ataku, jak i w bloku – 14:5. Trener Krzysztof Andrzejewski wykorzystał obie przerwy, jednak jego zespół nie potrafił znaleźć sposobu na przełamanie impasu. Ostatecznie po wygraną w tej partii sięgneli zawodnicy z Gorzowa, którzy zwyciężyli aż 25 do 14.
Set nr 2
Do drugiego seta gracze z Chełma przystąpili z dużo większym luzem. To przyniosło oczekiwane efekty, ponieważ od samego początku nie odstawali od przeciwnika. Drużyny szły punkt za punkt i kibice w Miejskiej Hali Sportowej zaczęli wierzyć, że Stilon można pokonać. Rozegraniem zaczął bawić się Jay Blankenau, coraz śmielej uruchamiając norweskiego środkowego - Rune Fastelanda. W końcówce seta błysnął Paweł Rusin, który popisał się serią znakomitych zagrywek – dwa asy z rzędu dały ChKS-owi prowadzenie 21:17. Gospodarze złapali właściwy rytm, a po skutecznym bloku na Chizobie mogli wreszcie świętować pierwszy w historii klubu wygrany set w PlusLidze – 25:22.
Set nr 3
Trzecia partia miała podobny przebieg do poprzedniej. Drużyny znów rywalizowały w sposób wyrównany. Na parkiecie bardzo dobrze prezentował się Jędrzej Goss, który punktował w kluczowych momentach. Błyszczał też Blankenau, późniejszy MVP spotkania. Mathis Henno z Gorzowa robił, co mógł – raz po raz skutecznie kończył akcje, niezależnie od miejsca na boisku. Jego dobra dyspozycja nie wystarczyła jednak, bo po chwili inicjatywę przejęli gospodarze, odskakując na 14:11. Zespół Krzysztofa Andrzejewskiego grał pewnie i konsekwentnie, nie pozwalając rywalom złapać kontaktu. Chizoba próbował jeszcze poderwać swój zespół, lecz tym razem to Rune Fasteland przypieczętował los partii, punktując na 25:22.
Set nr 4
Partia dla graczy InPost ChKS Chełm zdecydowanie do zapomnienia. Fani na trybunach przecierali oczy ze zdumienia, ponieważ gracze z Gorzowa punktowali niemal w każdej akcji, natomiast podopieczni trenera Andrzejewskiego wyglądali na kompletnie sparaliżowanych. Przewaga rosła i w pewnym momencie osiagnęła kilkunastopunktowy wymiar. Ostatecznie przyjezdni wygrali seta demolując rywala w stosunku 25 do 8.
Set nr 5
Wszystko miało rozstrzygnąć się w tie breaku, choć po wcześniejszym, przegranym do ośmiu punktów secie, wielu kibiców było raczej złej myśli. Jednak - jak mawia klasyk - nic bardziej mylnego. Gracze InPost ChKS Chełm podnieśli się w niewiarygodny sposób i ponownie, jak we wcześniejszych partiach, nawiązali walkę z doświadczonym plusligowcem. W polu serwisowym błyszczał Remigiusz Kapica, zdobywając dwa asy z rzędu i dając swojej drużynie prowadzenie 6:4. Nie mniej efektowny był debiutant w barwach InPost ChKS Chełm - Amirhossein Esfandiar, który regularnie punktował i mocno przyczynił się do wyniku – 9:7. Pod presją miejscowych gorzowianie zaczęli popełniać coraz więcej błędów. Końcówka należała do Jędrzeja Gossa, który dzięki determinacji i ofiarnej grze zapewnił chełmianom historyczne zwycięstwo w ekstraklasie – 15:13.
InPost ChKS Chełm – Cuprum Stilon Gorzów 3:2 (14:25, 25:22, 25:22, 8:25, 15:13)
MVP: Jay Blankenau
InPost ChKS: Marcyniak (1), Blankenau (4), Rusin (14), Swodczyk (4), Kapica (4), Piotrowski (12), Ostaszewski (libero) oraz Esfandiar (2), Fasteland (11), Goss (12), Sonae (libero), Łapszyński, Jacznik.
Cuprum Stilon: Waliński (10), Niemiec (13), Neves Atu (31), Henno M. (21), Rejno (4), Veloso (1), Gregorowicz (libero) oraz Węgrzyn, Dembiec (libero), Gąsior, Kania (2).